Zamykamy tymczasem wątek podlaski winem z ukochanej Marchii, kupionym – a jakże – w Biedronce (stanowczo mniej ukochanej, ale nie przesadzajmy). Mieliśmy okazję już go próbować podczas noworocznej ślepej degustacji – wypadło wtedy przyzwoicie i ciut ponad poziom oczekiwań. Ciekawostką wówczas było też to, że choć wino czerwone, to tylną etykietkę miało od białego. Teraz już błąd skorygowano – pozostało więc sprawdzić, czy zawartość butelki również uległa poprawie. By nie trzymać czytelnika w napięciu, napiszemy od razu, że uległa: ale nie poprawie, a znacznemu pogorszeniu.
Wino jest w swojej konsystencji dość rzadkie, barwą swoją przypomina czereśniowy kompot.
Skoro już dodano odpowiednią tylną etykietkę, to ją nawet przeczytaliśmy. Stoi tam, że zarówno w przypadku smaku, jak i aromatu wino stanowi „koncert dla zmysłów”. Koncert to osobliwy, bo w przypadku tej drugiej kwestii skojarzyć to wino jesteśmy w stanie jedynie z utworem „4’33” Johna Cage’a. Innymi słowy, choć węszyliśmy intensywnie, stawić nosa trzeba było prawdzie, że trafiło nam się wino bezwonne.
Czy w ramach „koncertu dla zmysłów” uruchomiono jakieś instrumenty w sekcji smakowej? Owszem, choć wszystkie z tłumikami. Wino smakuje jak sok z ostrożną dawką jakiegokolwiek smaku. Albo raczej jak rozcieńczony napój czereśniowy. Jest płytkie i niekonkretne. Nuda. Nic się nie dzieje. Ratują je dwie kwestie. Po pierwsze, pijemy je sobie na werandzie, więc i tak jest miło. Po drugie, jak to się zdarza tańszym winom, nie narzuca się jakimś dławiącym posmakiem alkoholu. Stąd wniosek, że wino w sumie nijakie, ale przynajmniej nie drażni i nie przeszkadza.
Skoro nijakie, ale przynajmniej da się pić bez grymaszenia, zgodnie przyznajemy 44 guziczki.
Metryczka
Kraj: Włochy
Producent: Casalfameto
Apelacja: Indicazione Geografica Protetta
Rocznik: 2009
Szczepy: nie zostaliśmy uraczeni tą informacją; pewnie jakiś niezbyt przekonujący kupaż, w którym dominuje Rosso Conero
Zawartość alkoholu: 12,%
Sklep i cena: Biedronka, 14,99 zł