Czas na dość tanie, „półwytrawne” (dosładzane?) wino z Biedronki. Piliśmy je na zamknięcie wieczora i w sumie w tej roli wypadło całkiem dobrze.
Wino ma ciemny, purpurowy kolor, który przy przelewaniu popada w jakiś tam odcień różu.
Aromat jest przyjemny: coś jak pieczona słodycz, może ciasto z leśnymi owocami. Według E. jest to mieszanka biszkoptów z kisielem o smaku owoców leśnych (pamiętajmy jednak, że jest to już drugie wino, a więc i szum odpowiedni). Wino nie wychyla się w którąkolwiek stronę, co zaletą jest w tym przypadku niewątpliwą.
Degustowane Carignan ma w sumie coś do powiedzenia także w aspekcie smaku. Jest dość krągłe, sporo w nim słodyczy. Chyba wyczuwalne są nuty wanilii, czujemy też smak czereśni (najlepiej takich w cieście z kruszonką).
Obawialiśmy się trochę dosładzanego potworka. Nawet jeśli to wino nim jest, to i tak nas nie oburza. Przyjemne, łatwe, słodkawe – ot, wino za 12 zł. Niemniej, po którymś kieliszku staje się dość nudne, a nawet męczące. Guziczków zatem zgodnie przyznajemy po 62.
Kraj: Francja
Producent: Union des Grands Vins du Saint Chinian
Apelacja: Pays d’Herault Indication Geographique Protegee
Szczep: Carignan
Zawartość alkoholu: 12,5%
Sklep i cena: Biedronka, 11,99 zł