Po bardzo udanym Syrahu od tego samego producenta, postanowiliśmy zajrzeć, co piszczy w butelce z Cabernet Sauvignon.
Wino jest niezwykle ciemne; niemal czarne i nieprzezroczyste. Zauważyć można aroniowe refleksy, a barwa w ogóle wydaje się trochę mętna.
Aromat jest istotnie cielisty; dużo dymu i beczki. M. aż zastanawia się – co oni tam sypią? Czy aby nie mamy do czynienia z jakimiś hiperdębowymi chipsami? Jak to jest, że Cabernet i Shiraz pachną aż tak podobnie? Innymi słowy, zapach jest tak przyjemny, że aż budzi to obawy i wątpliwości. Można też powiedzieć, że jest dość ciężki, ale ciężkość to pozytywna.
W smaku wyczuwalne są intensywne taniny i cierpkość aronii. Co więcej, wino jest przyjemnie gęste, ma też sporo ciała, które bezpardonowo pręży swoje muskuły. Smakuje ciut tylko mniej wyraźnie niż anonsowany wcześniej Syrah. Beczka w smaku narzuca się aż trochę zbyt nachalnie, ale i tak wino nam smakuje.
Być może mamy tutaj do czynienia z winem (a nawet całą ich serią) robionym skrajnie pod publikę. Być może państwo z Red Earth sypią chipsami ponad minimalne standardy przyzwoitości. Cóż z tego, skoro wino nadal nam smakuje i wydaje się ciekawe. Jest zdecydowane, jednoznaczne i nawet trochę brutalne. A któż czasem nie potrzebuje ugościć właśnie czegoś takiego w kieliszku? 80 guziczków od M., a od E. – 81.
Metryczka
Kraj: Australia
Producent: Red Earth Wines
Rocznik: 2010
Szczep: Cabernet Sauvignon
Zawartość alkoholu: 13%
Sklep i cena: Winarium, 34,40 zł