Trafianie z winem pod strzechy to nie tylko Biedronki czy Lidla domena. Gdy strzechę zmieni się na belgijską, po odkrycia wśród win tanich peregrynować wypada do sklepu Aldi. Perspektywa pielgrzymki wydawała nam się nader kusząca, bo sieci tej zdarzało się wypuścić podobno wcale niezłe perełki. Rozochoceni, postawiliśmy na Cotes du Rhone za 2,39 EUR.
I co widzimy? Ciemną czerwień z różanymi refleksami. Barwa wydaje się też dość mętna, wypadając całkiem na plus.
Gorzej z aromatem, który jest pusty i industrialny. Sztachnąwszy się nieco głębiej, E. stwierdziła, że „wali alkoholem”.
Smak dobrze wydobywa się przy łagodniejszych daniach (cukinia, marchewka, kurczak), ginie przy bardziej zdecydowanych (kaczka po wielkopolsku). W pierwszym wypadku wino wydaje się ciekawie maślane i w sumie nawet pełne. Przy drugim podejściu – wszystkiego tego brakuje. Niby można byłoby się czegoś tam doszukać, trochę w smaku poszperać – ale nieprzesadnie ma się do tego motywację. M. smak kojarzy się z atramentem i nie dociekajmy lepiej, jak do tego doszedł. Wino jest też dość płaskie i w sumie bez finiszu. Czasem czuć jakieś tam ciało, ale bez przesady. Jest też w tym winie coś w stylu ostrości (ale nie pieprzności czy taniczności). Ogólnie, niezbyt ono bogate.
Ot, tanie wino do obiadu. Chyba niestety nie odkryliśmy jakiejś wspaniałości, ale też przesadnie się nie rozczarowaliśmy. Stąd pełna zgoda co do 65 guziczków.
Kraj: Francja
Producent: Union des Vignerons des Cotes du Rhone
Apelacja: Appellation Cotes du Rhone Controlee
Szczepy: Grenache, Syrah
Rocznik: 2011
Sklep i cena: Aldi (Leuven, Belgia), 2,39 EUR
Jeden Komentarz Dodaj własny