Riesling 2009 Wormeldange Koeppchen Grand Premier Cru
Francois Valentiny
Art & Vin // Serie Limitee 23
Wino od pana Valentiny uchodzi za luksemburską górną półkę. Twierdzenie to zostało przez nas zresztą już zweryfikowane przy degustacji wypuszczonego przez niego Auxerrois. Potwierdza to też miejsce tych win w tamtejszej klasyfikacji: uznane są one bowiem za wina Grand Premier Cru. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że zestaw dwóch butelek Rieslinga z tej winnicy dostępny jest w przyjemnie przystępnej cenie w nieodległym, belgijskim supermarkecie. Dodać też należy, że Valentiny współpracuje z artystami, którzy dla każdego rocznika i szczepu projektują dla niego innego rodzaju etykiety. My po raz drugi mierzymy się z korespondującym z naszym gustem (ciut anonimowym) artystą docenianego rocznika 2009. Choć mamy świadomość, że tego typu zabiegi ze strony producentów trącić mogą tanim marketingiem, to jednak wobec ogólnej mizerii winnych etykiet, zawsze na takie pomysły reagujemy z entuzjazmem. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że ze sztuką do czynienia mamy po obu szkła stronach. Tak jest i w tym przypadku, więc do rzeczy.
Barwa wina wypada gdzieś między bladozielonkawym, a słomkowo-żółtym. Rodzi skojarzenia z kolorem jabłkowym. Wino jest przy tym gęste, sprawiając wrażenie soczystości.
Aromat jest pełny, solidny, zapowiada wino całkiem dobrze zbudowane. Jest też mocno owocowy (z dominacją jabłek), okraszony kwasowością w sposób delikatny (wg M.), a nawet intensywny (E.). Przed wspomnianą kwasowością wyczuwalny jest bliżej nieokreślony, „ciepły” zapach. Nie uderza on jednak w nuty słodkie – te ostatnie zabrzmieć mają dopiero na języku.
Przy pierwszym kieliszku wino kojarzy się niemal z winem musującym. Dziwne to wrażenie ustępuje w miarę degustacji. W ustach wino jest miękkie, ciepłe i na swój sposób masywne: tj. z ciałem i dobrze zbudowane. Zwłaszcza na początku i na końcu wyczuwalna jest owocowość, która na środku języka ustępuje miejsca kwasowości. Z tą ostatnią ciekawą grę podejmuje również coś w rodzaju słodyczy. Kwasowość zresztą przy którymś tam kieliszku sympatycznie wskakuje na język, jakoś tam sobie z nim igrając. Ma też w sobie coś z subtelniejszych cytrusów. Z kolei owocowość wypada gdzieś między delikatnie kwaskowatym, ale podpiekanym jabłkiem, a całkiem słodką gruszką.
Na początku wydaje się, że wino jest w smaki przebogate i bardzo zniuansowane. W miarę ścierania się, z czasem ich ubywa, a wino otwierając się, staje się mniej sinusoidalne, mniej rozłożyste. Smaki te łączą się jednak w bardzo przyjemnie zrównoważoną paletę. Miłym akcentem dla której jest naprawdę zadowalająco długi finisz.
Zawartość butelki bardzo dobrze broni się w kieliszku, dostarczając sporo ciekawych doznań, jak i po prostu frajdy. Znakiem czego niech będzie 87 guziczków przyznanych przez E. i 91 przez M. Na szczególne brawa zasługuje relacja ceny do jakości, do czego zresztą wina luksemburskie zdążyły nas już przyzwyczaić.
Kraj: Luksemburg
Apelacja: Moselle Luxembourgeoise Appellation Controlee
Producent: Francois Valentiny
Szczep: Riesling
Rocznik: 2009
Zawartość alkoholu: 12%
Sklep i cena: Delhaize (Belgia), 8,50 EUR (16,99 EUR za dwie butelki)