Riesling Coteaux de Stadtbredimus 2011
Tym razem Riesling z Luksemburga w odsłonie wybitnie stołowej, wczesnopopołudniowej i w ogóle na cieplejsze dni. Kupiony w miejscowym supermarkecie, zanim nam jeszcze przyszło do głowy by uzupełnić zapasy u źródła, gdzie jest oczywiście taniej i lepiej. Nie narzekamy jednak i w poniższym przypadku.
Wino nie zaskakuje nas swoją barwą: jest trochę bladozielonkawe, a trochę żółte. Kojarzy się nieco z nadmorskim piaskiem.
Aromat jest mało intensywny, trąci przykurzeniem: jakby wino leżało w szafie i tamże zwietrzało. Zapachowo wino krąży gdzieś między owocem a kwasowością.
W ustach degustowany Riesling jest bardzo owocowy, choć da się w nim wyszperać niemało kwasowości. Na upartego można wyczuć jakieś nuty mineralne. Wino w zasadzie jest płaskie – choć mieści się w kategoriach przyzwoitości. Nie znika tak od razu; można nawet zaryzykować twierdzenie, że finisz jest nawet zadowalający.
Innymi słowy, jest to wino prominencji stołowej (może też „tarasowej”). W takiej roli sprawdza się bowiem świetnie. Natomiast trzeba spojrzeć prawdzie w kieliszek i uznać, że raczej nie ma nad czym tu specjalnie cmokać. Relacja jakości do ceny bardzo zadowalająca, co niech skutkuje przyznaniem 81 guziczków od M. i 82 od E.
Kraj: Luksemburg
Apelacja: Moselle Luxembourgeoise Appellation Controlee
Szczep: Riesling
Rocznik: 2011
Zawartość alkoholu: 11,5%
Sklep i cena: Delhaize (Belgia), 4,99 EUR