Argentyńskie Malbeki – beczkowane czy nie – przyzwyczaiły nas jednak do jakiejś tam niebanalności, zniuansowania, ale też ciała, masywności czy innych tego typu spraw. Z tym większą chęcią sprawdziliśmy więc propozycję sklepu 6 win w tej kwestii.
Z barwą wszystko w normie, dokładnie tak, jak ma być: wino jest tłuste i głęboko śliwkowe; bardzo ciemny fiolet.
Gorzej rzecz ma się z aromatem, który okazuje się być wcale delikatnym, ale i ulotnym. Czerwone owoce, chyba jeżyny. Minimalnie kwaskowaty.
W ustach wino jest aksamitnie gładkie, absolutnie pozbawione kantów. Mocno owocowe i w zasadzie nic poza tym: trudno o jakiś punkt zaczepienia. Jest do tego raczej płaskie i przez to w gruncie rzeczy łatwe. Powiedzieć, że nie jest odkrywcze to jakby nic nie powiedzieć.
Zawsze tego typu wina można skwitować stwierdzeniem, że dobrze nadaje się jako tło do rozmowy, zwłaszcza w towarzystwie, w którym nie zawsze ceni się cmokanie nad winnymi ekstrawagancjami. Otwartą pozostaje co prawda kwestia, czy takie stwierdzenie nie jest z najgorszych obelgą najmocniejszą. W każdym razie, wino nie narzuca się, nie męczy degustującego, ale też niewiele ma ponad to do zaoferowania. Stąd, zgodnie wyceniamy je na 70 guziczków.
Metryczka
Kraj: Argentyna
Producent: Bodegas Santa Ana
Szczep: Malbec
Rocznik: 2012
Zawartość alkoholu: 12,5%
Sklep: 6 win