Spiegelberg Somlói Furmint 2011
(butelka nr 639 spośród 669 – na pewno jest to ważne)
Odkurzamy zapasy poczynione ponad rok temu podczas wycieczki do Somló. Trafiliśmy wówczas między innymi do Stefana Spiegelberga. Po wizycie odczucia mieliśmy ambiwalentne, ale dotyczyły one bardziej winiarza niż wina (po polsku o jednym i drugim można poczytać tutaj i tutaj). Wino jednak też jest dość szczególne, a podczas degustacji sam autor podkreślał, że jego wina różnią się od innych wytwarzanych na szomlońskim wulkanie. Te ostatnie mają być „wschodnie”, jego natomiast – „zachodnie”, gładsze, bardziej wysublimowane. Gdy nam to mówił i gdy degustowaliśmy kolejne kieliszki (tanie to nie było), jakoś tak czuliśmy się istotnie wschodni. Ale jednak coś w tym jego twierdzeniu jest, a stosowane podczas produkcji metody sur lie i batonnage zdają się dawać naprawdę ciekawe efekty. Niniejszym, po ponad półtora roku od wizyty u lekko ekstrawaganckiego winiarza – otwieramy.
Barwa zapowiada wino dojrzałe; jest złocisto-żółta, głęboka i gęsta. Widać, że trochę nasiedziało się w butelce – dobrze pasuje też do wczesnej jesieni rozpościerającej się za oknem.
Aromat zostawia nas ze skojarzeniem nie tylko oscylującym wokół beczki, ale nawet whisky. Wino w nosie jest też istotnie „fermantacyjne” i korzenne.
W ustach wino jest aksamitne, ale też bardzo intensywne. Nadaje się do delikatnego, bardzo „bezspiesznego” sączenia, dzięki goryczce znowu kojarząc się z whisky czy nawet calvadosem (!). Przyjemnie rozgrzewa gardło. Ale też bez przesady: to cały czas jest Somló i nawet jeśli minerały z wulkanem grają tu mniej intensywnie, to cały czas są obecne i cieszą kubki smakowe.
Jeszcze jakiś czas temu pewnie wymienilibyśmy sobie przy degustacji porozumiewawcze spojrzenia, uprzedzając się do dzieła ekscentrycznego winiarza z najmniejszego regionu winiarskiego Węgier. Pozostaje jednak zgodzić się, że nie tylko wino potrzebuje dojrzeć – w tym wypadku dojrzeć musieliśmy my. A wino jest bardzo smaczne, wysublimowane, dojrzałe i eleganckie. Jeśli tylko uwolnić się od wulkanicznego imperatywu Somló (co czynimy szczególnie niechętnie), to jest naprawdę bardzo dobrze. Jego elegancja i złożoność powodują, ze podczas degustacji człowiek mimowolnie się prostuje – więc może rzeczywiście jest to wino bardziej „zachodnie” i na salony się nadające. W naszym salonie zdobyło 92/100 od E. i 90/100 od M.
Metryczka
Kraj: Węgry
Winnica: Spiegelberg
Szczep; Furmint
Rok: 2011
Zawartość alkoholu: 12%
Miejsce zakupu i cena: u źródła, ok. 5000 HUF
Jeden Komentarz Dodaj własny