Winnica Ingrid
Alibernet 2017
Rowerowy objazd po lubuskich winnicach to już nasza mała, coroczna tradycja. Tym razem trafiliśmy uskuteczniliśmy ją w czerwcowy Weekend Otwartych Winnic. Pierwszy raz udało nam się zajrzeć do winnicy Ingrid, położonej w Łazie, miedza w miedzę z winnicą Miłosz. Wcześniej albo był remont, albo akurat winiarze mieli do załatwienia inne sprawunki… ale w końcu udało się.
Właściciele – naprawdę otwarci, sympatyczni i zagadali nas tak, że oczywiście wszystkie plany rowerowe już na początku dnia zostały wystawione na poważną próbę. Winnica przeurocza, w dodatku ostatnio wzbogaciła się w skromną, ale bardzo ładną bazę noclegową. A wino? Nam na miejscu smakowało bardzo, a do degustacji domowej wybraliśmy ciekawostkę: zupełnie nam nieznany wcześniej szczep Alibernet. Z odkorkowaniem którego musieliśmy poczekać do jesieni – takich win raczej nie powinno się pić latem. No więc do dzieła:
Wino ma nadzwyczaj ciemną, fioletowo-czarną barwę i atramentową, gęstą fakturę. Patrząc na nie, można dojść do wniosku, że nie uznaje ono kompromisów.
Z kolei aromat jest raczej oszczędny, niezbyt łatwo wyczuwalny. Dominują dojrzałe, czerwone owoce: wiśnia, aronia. Może też trochę owoców czarnego bzu.
W ustach: garbniki, garbniki i jeszcze więcej garbników. Wino jest istotnie wytrawne, a zawarte w nim owoce – cierpkie i ekstraktywne. Wyraźnie wyczuwalna wiśnia, trochę mniej śmiała aronia. Mimo niskiej zawartości alkoholu, wino jest całkiem masywne i przez to dość wymagające. Coś jakby łączyło w sobie północną suchość z południowym ciałem: bardzo to ciekawe i inspirujące. Długo utrzymuje się w ustach.
Istotnie owocowe, konkretne wino. Żadnych dymnych czy beczkowych kłamstw. W ciekawy sposób połączono tu dostojność i elegancję z bardzo zdecydowanym, jednoznacznym charakterem. Ingrid tym winem nie bierze jeńców, co nam akurat bardzo przypadło do gustu: 85 od E. i 81/100 od M.
Metryczka
Kraj: Polska
Winnica: Ingrid
Szczep: Alibernet
Rok: 2017
Zawartość alkoholu: 11%
Miejsce zakupu i cena: u źródła, 50 zł